Logo z dupy
Na słupach oświetleniowych w centrum Piotrkowa Trybunalskiego pojawiły się białe flagi z niebieskimi i czerwonymi plamkami, które tworzą kształt nowego logo miasta.

Znak, składający się z inicjałów T i P, co już samo w sobie jest błędem, w zestawieniu z białym tłem przypomina obsraną przez muchy poszwę. Do tego dochodzi banalne, zbyt ciężkie liternictwo, które nadmiernie przyciąga wzrok obserwatora.
Profesjonalne zaprojektowany emblemat potrafi istnieć bez dodatkowego podpisu, musi jednak spełnić jeden warunek – wyjątkowość. Tak na przykład jest ze znakiem Apple, Nike, Orlen, PKO, Shell, VW, Heyah i in., które nie tracą rozpoznawalności nawet w wersji monochromatycznej.
Za tę graficzną tandetę urząd miasta zapłacił 60 tys. złotych. W pakiecie otrzymał jeszcze coś, co określono mianem „Strategii promocji miasta Piotrkowa Trybunalskiego na lata 2017-2021”, w której znalazły się następujące wywody:

Z analizy i oceny potencjału marketingowego wynika, że dominują w Piotrkowie Trybunalskim zasoby związane z wielowiekową historią i dziedzictwem miasta, w szczególności wątki dot. początków parlamentaryzmu i trybunału – zostały one uznane za najbardziej wyróżniające i o największym potencjale (…). Nie bez znaczenia w działaniach promocyjnych są też aktywni mieszkańcy, deklarujący otwartość i chęć partycypacji w przedsięwzięciach promocyjnych oraz postrzegany klimat spokojnego, bezpiecznego, kameralnego miasta.
Eksperci z Łódzkiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości S.A., którzy w wyniku przetargu zostali wybrani do stworzenia strategii, wymyślili także hasło reklamowe, równie błyskotliwe jak logo. Brzmi on: „Wielki plan – wspólna reprezentacja” i jednoznacznie przywołuje na myśl slogany tworzone w latach 50. XX w. przy okazji odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych.
Marketing jest działalnością wspomagającą sprzedaż. Najpierw musi pojawić się produkt, który następnie zostaje promowany tak, aby trafił do wybranego kręgu odbiorców.

W Piotrkowie takiego produktu nie ma. Usilne, wieloletnie próby reklamowania stolicy powiatu, jako centrum plenerowego dla filmu i telewizji spełzło na niczym, gdyż ekipy producenckie pojawiały się tutaj tylko dlatego, że piotrkowskie Stare Miasto było bardzo zaniedbane i taniej było dogadać się z władzami niż budować kosztowne dekoracje. Proces renowacji sprawił, że filmowcy znaleźli sobie inne miejsca. Strata w sumie niewielka, bo Piotrków zawsze „grał” inne miejscowości, a to nie przynosiło mu korzyści wizerunkowych.
Z braku laku urzędnicy dogadali się z lokalnym browarem i od niedawna, wraz z jego pracownikami, pojawiają się na rozmaitych targach i festiwalach z hasłem „Piotrków miastem piwowarów”, choć Piotrków z browarnictwem ma tak samo silne związki, jak ulica Kostromska z Champs-Élysées.
Pozostaje więc płacenie za marketingowy kit, który nie przyniesie żadnych efektów poza jednym: urzędnicy, na czele z gminnym bigotem – nauczycielem elektrykiem, będą mogli powiedzieć, że zrobili wszystko, aby Piotrków stał się rozpoznawalnym centrum turystyczno-gospodarczym.
Więcej na ten temat można przeczytać w obszernym artykule: > „To nie sen, to nie mara. To Piotrków Trybunalski”. Polecam.
→ (mb)
22.03.2018
• foto: Mariusz Baryła / GazetaTRYBUNALSKA.pl
• czytaj także: > „Graficzny potworek za 6396 złotych”
• czytaj także: > „Goła baba i Paweł Reising rozsławili Piotrków na świecie”
Jaka władza – takie logo.
Przywieszka z logiem.
A słyszeliście, że Chojniakowi ostatnio przyśniły się ziemniaki? Poszedł do wróżki, żeby się dowiedzieć, co to znaczy. A wróżka na to: – Albo Cię jesienią wykopią, albo na wiosnę posadzą.
Wydawało się, że idioteka stanowi szczyt idiotyzmu, ale kaście trzymającej władzę jest jeszcze mało. Musi wciąż wynajdować nowe cele – filmiki, loga, czy choinki, i płacić za nie astronomiczne kwoty. Jedynie dzięki red. Baryle mieszkańcy mogą poznawać prawdę o tej nadzwyczaj podejrzanej aktywności Krzysztofa Ch. i spółki. Tak trzymać! Nie damy rozkraść miasta!