Śmierć posła Wójcikowskiego – eksperyment procesowy
O nowych poszlakach w sprawie wypadku drogowego, w którym śmierć poniósł poseł Ziemi Piotrkowskiej Rafał Wójcikowski (Kukiz’15) pisze dzisiejsza „Rzeczpospolita”.

Przypomnijmy: 19 stycznia 2017 r. o godz. 6:30 rano na 400 kilometrze drogi S8 w kierunku Warszawy na wysokości wsi Wędrogów, powiat Skierniewice, woj. łódzkie, doszło do wypadku drogowego z udziałem dwóch samochodów osobowych i busa. Kierowca vw bora uderzył w bariery ochronne. Jadący za nim biały mini van vw caddy zatrzymał się na pasie awaryjnym, a jego pasażerowi wysiedli, aby udzielić pomocy sprawcy zdarzenia. W tym momencie w borę wjechał ford transit.
Już następnego dnia posłanka Elżbieta Borowska z Kukiz’15 odnosząc się do słów świadka zdarzenia, który twierdził, że ratownicy medyczni nie postępowali zgodnie z procedurami, powiedziała: – Jest kilka okoliczności, które należałoby zbadać. W jaki sposób drugi samochód uderzył w samochód Rafała Wójcikowskiego?
Jutro, 17 lutego o godz. 4 rano zostanie zamknięty dla ruchu odcinek drogi ekspresowej S8 między węzłami Babsk i Kowiesy. W tym czasie śledczy z Prokuratury Okręgowej w Łodzi wraz z biegłymi i funkcjonariuszami policji przeprowadzą wizję lokalną odtwarzając przebieg wypadku.
„Rzeczpospolita” pisze:
Dotarliśmy do właściciela forda transita, który prowadzi firmę budowlaną w Tomaszowie Mazowieckim. Tuż po wypadku zadzwonili do niego pracownicy. – Byłem na miejscu o 6.52. Zaniepokoiło mnie, że gdy dojechałem, nie było jeszcze żadnych służb. Stały tylko: auto posła, volkswagen caddy i jakiś ciemny samochód, a nasz transit był 80 m dalej – mówi „Rzeczpospolitej” Marek Kamola. – Rozmawiałem z moim kierownikiem. Mówił, że jechał ok. 80 km na godzinę, ale uderzył w auto posła może przy 30. Nic nie widział, bo samochody nie były oświetlone. Ciemny pojazd posła stał na asfalcie, biały volkswagen w rowie, a nasz kierowca wyjeżdżał zza wzniesienia – tłumaczy Kamo
Dodaje, że z relacji podróżujących VW caddy wynikało, że tuż po wypadku poseł Wójcikowski wysiadł z samochodu. Z latarką w ręku miał oglądać uszkodzenia. – Potem podobno wsiadł do auta – mówi Kamola. – Ciekawe, że w jego samochodzie nie było akumulatora. Stał prosto, jakby go ktoś postawił, 20 m dalej przy barierkach – stwierdza.
Jako jedną z przyczyn wypadku podawano wpadnięcie przez posła w poślizg. Ale GDDKiA w Łodzi twierdzi, że na drodze panowały dobre warunki, nie padało od kilku dni i było sucho.
→ (mb)
16.02.2017
• foto: screen / TVN24
• źródło: „rp.pl”
• czytaj także: „Tragiczny wypadek. Śmierć posła Wójcikowskiego”